Jak Tatę zabierali - wspomnienie anonimowe

A pamiętasz jak Niemcy zabrali tatę? 
Pamiętam!

W Mordach partyzanci zabili Niemca. Ukarana miała być cała okoliczna ludność. Każda gmina miała dać dwóch zakładników. Wójtowie typowali przeważnie osoby biedne, bo bogaci mogli się wykupić. Tym razem padło na tatę i młynarza.
Niemcy przyszli nocą pod wskazane domy, stukali domagając się, aby mężczyzna z tego domu poszedł z nimi. Zabrali tatę i młynarza. Zawieźli do Mordów.  W dwóch wagonach stłoczeni byli mężczyźni. Okna zakratowane, drzwi zamknięte. Wszyscy wiedzieli, że jadą do Mińska i tam miała być wykonana egzekucja. Każdy gorączkowo szukał wyjścia z tej sytuacji. Ktoś zaproponował, aby spróbować wyłamać kraty okienne. Mężczyźni żwawo wzięli się do roboty. Kilku silniejszych mężczyzn poradziło sobie dość szybko.
Więźniowie kolejno wyskakiwali przez okno, wychodząc z założenia, że jadą na śmierć, a ucieczka może się udać. Niewiele ryzykowali.

Tata jako jeden z pierwszych wyskoczył przez okno, za nim następni. W krótkim czasie Niemcy zorientowali się, że więźniowie uciekają. Zaczęli strzelać. Ale pociąg jechał dalej, a uciekinierzy pochowali się w lesie. Tata przez tydzień błąkał się po lesie, czasem napotkani ludzie nakarmili, pomogli, wskazali drogę. Wrócił do domu. Przez 2 – 3 tygodnie ukrywał się u swojej teściowej w innej miejscowości. Bał się, że Niemcy doliczą się kto uciekł i przyjdą po niego. Po kilku tygodniach niebezpieczeństwo minęło. Tata wrócił do domu do Przesmyk. Jeszcze długi czas nie wchodził ludziom w oczy, aby nikt nie skojarzył sobie jego ucieczki z transportu.

Wspomnienia anonimowe

Zadzwoń do nas